Obudziłam się w jego
objęciach. Był taki ciepły i czuły. Leżał wpatrując się we mnie. Uśmiechnęłam
się delikatnie i pocałowałam czubek jego nosa. Oboje zaśmialiśmy się po cichu i
usiedliśmy na łóżku.
Lou: Dzień dobry.- powiedział czule, a jego kąciki ust automatycznie się podniosły. Moją odpowiedziom był pocałunek, który chłopak szybko odwzajemnił. Nasze usta muskały się z tak głęboką namiętnością i żarem. Pragnęłam poczuć go całym swoim ciałem. W pewnym momencie Louis złapał mnie za pośladki i posadził na sobie. Nie przerywaliśmy jednak pocałunku, który jak dla mnie mógł by trwać wieczność.
Delikatnie położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.
T.I.: Lou, kocham cię.- powiedziałam całując jego gorącą skórę. Chłopak podniósł głowę i spojrzał w moje oczy.
Lou: Ja Ciebie też i pamiętaj o tym.- mówiąc to złożył na moich ustach delikatny pocałunek i wstał.
Lou: Chyba czas na śniadanie.- złapał mnie za rękę i wyciągnął z sypialni. Udałam się do łazienki myśląc jakim on jest cudownym chłopakiem. Byliśmy ze sobą już 2 lata, a ja z każdą minutą kochałam go coraz mocniej i mocniej.
Wchodząc do pomieszczenia zdjęłam bluzkę i obejrzałam się do tyłu. Jak zwykle miałam rację. Louis stał w drzwiach wpatrując się we mnie jak w obrazek.
T.I.: Lou! Wyjdź z tąd! Ja się przebieram!- krzyknęłam uśmiechnięta, a chłopak posłał mi całusa i wyszedł. Szybko umyłam zęby i założyłam zwiewną, różową bluzkę i krótkie spodenki z jeansu. Rozpuściłam swoje długie, brązowe włosy i wróciłam do sypialni. Otworzyłam szeroko okno i przyjrzałam się dokładnie cudownemu widokowi. Gorące promienie słońca ogrzewały moją delikatną cerę. Leciutki wietrzyk nieśmiało kołysał korony drzew.
Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Był to Louis. Odwróciłam się i mocno w niego wtuliłam. Czułam się przy nim taka bezpieczna i taka, wolna. Nie mogłam tego inaczej określić. W jego towarzystwie mogłam być po prostu sobą.
Lou: Dzień dobry.- powiedział czule, a jego kąciki ust automatycznie się podniosły. Moją odpowiedziom był pocałunek, który chłopak szybko odwzajemnił. Nasze usta muskały się z tak głęboką namiętnością i żarem. Pragnęłam poczuć go całym swoim ciałem. W pewnym momencie Louis złapał mnie za pośladki i posadził na sobie. Nie przerywaliśmy jednak pocałunku, który jak dla mnie mógł by trwać wieczność.
Delikatnie położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi.
T.I.: Lou, kocham cię.- powiedziałam całując jego gorącą skórę. Chłopak podniósł głowę i spojrzał w moje oczy.
Lou: Ja Ciebie też i pamiętaj o tym.- mówiąc to złożył na moich ustach delikatny pocałunek i wstał.
Lou: Chyba czas na śniadanie.- złapał mnie za rękę i wyciągnął z sypialni. Udałam się do łazienki myśląc jakim on jest cudownym chłopakiem. Byliśmy ze sobą już 2 lata, a ja z każdą minutą kochałam go coraz mocniej i mocniej.
Wchodząc do pomieszczenia zdjęłam bluzkę i obejrzałam się do tyłu. Jak zwykle miałam rację. Louis stał w drzwiach wpatrując się we mnie jak w obrazek.
T.I.: Lou! Wyjdź z tąd! Ja się przebieram!- krzyknęłam uśmiechnięta, a chłopak posłał mi całusa i wyszedł. Szybko umyłam zęby i założyłam zwiewną, różową bluzkę i krótkie spodenki z jeansu. Rozpuściłam swoje długie, brązowe włosy i wróciłam do sypialni. Otworzyłam szeroko okno i przyjrzałam się dokładnie cudownemu widokowi. Gorące promienie słońca ogrzewały moją delikatną cerę. Leciutki wietrzyk nieśmiało kołysał korony drzew.
Nagle poczułam czyjeś ręce na mojej talii. Był to Louis. Odwróciłam się i mocno w niego wtuliłam. Czułam się przy nim taka bezpieczna i taka, wolna. Nie mogłam tego inaczej określić. W jego towarzystwie mogłam być po prostu sobą.
Lou: Zejdź na dół
na śniadanie.- poprosił mnie chłopak.
T.I.: Za chwilę.- odpowiedziałam nadal stojąc w tej pozycji. Tak bardzo chciałam go przytulić, czuć zapach jego włosów, czuć jego obecność. Pragnęłam jego ciepła i bliskości. Tylko on zapewniał mi szczęście z tego jaka jestem. Był on chłopakiem idealnym.
T.I.: Za chwilę.- odpowiedziałam nadal stojąc w tej pozycji. Tak bardzo chciałam go przytulić, czuć zapach jego włosów, czuć jego obecność. Pragnęłam jego ciepła i bliskości. Tylko on zapewniał mi szczęście z tego jaka jestem. Był on chłopakiem idealnym.
Oderwałam się od
niego ze smutkiem w oczach. On widząc to delikatnie musnął moje usta swoimi
wargami, wziął na ręce i wyniósł z pokoju. Delikatnie postawił mnie na ziemi i
złapał za rękę.
Lou: Mam dla Ciebie niespodziankę.- powiedział sympatycznie. Ruszyliśmy w stronę kuchni. Już na schodach poczułam cudowną woń dobiegającą z pomieszczenia obok. Przed wejściem Louis zasłonił mi oczy i powoli wprowadził do środka. Odsłoniłam jego dłonie, a moim oczom ukazał się wspaniale uszykowany stół. Rozłożone talerze z omletami i te cudowne róże. Louis położył mi obok talerza dwie czerwone róże, a pod nimi liścik. Spokojnie podeszłam i otwarłam wiadomość. Pisał w nim, że pragnie udać się ze mną na spacer. Odwróciłam się do niego i podeszłam.
T.I.: Oczywiście, że tak!- powiedziałam i pocałowałam. Chłopak był lekko zszokowany, ale chwilę później oddał mi pocałunek. Nasze ruchy było coraz bardziej namiętne, a pożądanie nie nieograniczone. By móc go bardziej poczuć włożyłam pomiędzy jego włosy dłonie i lekko przysunęłam, on zaś krążył swoimi dłońmi po moich plecach. W pewnym momencie zjechał nieco niżej i ścisnął moje pośladki. Cicho pisnęłam do jego ust, a chłopak oderwał się ode mnie i szeroko uśmiechnął.
Lou: Mam dla Ciebie niespodziankę.- powiedział sympatycznie. Ruszyliśmy w stronę kuchni. Już na schodach poczułam cudowną woń dobiegającą z pomieszczenia obok. Przed wejściem Louis zasłonił mi oczy i powoli wprowadził do środka. Odsłoniłam jego dłonie, a moim oczom ukazał się wspaniale uszykowany stół. Rozłożone talerze z omletami i te cudowne róże. Louis położył mi obok talerza dwie czerwone róże, a pod nimi liścik. Spokojnie podeszłam i otwarłam wiadomość. Pisał w nim, że pragnie udać się ze mną na spacer. Odwróciłam się do niego i podeszłam.
T.I.: Oczywiście, że tak!- powiedziałam i pocałowałam. Chłopak był lekko zszokowany, ale chwilę później oddał mi pocałunek. Nasze ruchy było coraz bardziej namiętne, a pożądanie nie nieograniczone. By móc go bardziej poczuć włożyłam pomiędzy jego włosy dłonie i lekko przysunęłam, on zaś krążył swoimi dłońmi po moich plecach. W pewnym momencie zjechał nieco niżej i ścisnął moje pośladki. Cicho pisnęłam do jego ust, a chłopak oderwał się ode mnie i szeroko uśmiechnął.
Lou: Tak bardzo Cię
kocham.- powiedział i wskazał mi miejsce. Usiadłam i rozkoszowałam się smakiem
kuchni mojego chłopaka. Zawsze wiedziałam, że drzemie w nim talent kulinarny,
ale dziś mnie naprawdę zaskoczył. Po śniadaniu udałam się z nim na obiecany
spacer. Pogoda była wręcz wspaniała na spacerowanie w parku. Widok zakochanych
par krążących po tym niesamowitym pejzażu był taki uroczy. Tak dobrze mieć
osobę, która cię kocha i szanuje. W pewnym momencie Louis zatrzymał się i
złapał mnie za ręce. Stanął naprzeciwko mnie i spojrzał głęboko w oczy.
Widziałam, że się bardzo denerwował, ale jego zielononiebieskie tęczówki tak
bardzo świeciły. Widok jego szczęśliwego przyprawiał mnie o dreszcze. Jeszcze
chwilę tak staliśmy, aż zakończyłam tą ciszę wpijając się w jego usta bez
opamiętania. Znów czułam ich smak, ten idealny smak, którego tak bardzo
kochałam.
Lou: Wiesz, że nie potrafię mówić o swoich uczuciach. Ale tym razem tak się nie da. Od kiedy pojawiłaś się w moim życiu wszystko się zmieniło.- i po tych słowach mój świat stanął na głowie. Już się domyślałam o co mu chodzi i modliłam się w duszy, aby to była prawda. W pewnym momencie chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął czerwone pudełko. Moje źrenice się rozszerzyły, a Lou uklęknął.
Lou: Chciałem przez to powiedzieć, że pragnę z tobą spędzić resztę życia. Proszę, wyjdziesz za mnie?- całkowicie oszołomiona rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam całować.
T.I.: Oczywiście, że tak!- krzyknęłam, a chłopak objął mnie i mocno do siebie przytulił.
Lou: Wiesz, że nie potrafię mówić o swoich uczuciach. Ale tym razem tak się nie da. Od kiedy pojawiłaś się w moim życiu wszystko się zmieniło.- i po tych słowach mój świat stanął na głowie. Już się domyślałam o co mu chodzi i modliłam się w duszy, aby to była prawda. W pewnym momencie chłopak sięgnął do kieszeni i wyciągnął czerwone pudełko. Moje źrenice się rozszerzyły, a Lou uklęknął.
Lou: Chciałem przez to powiedzieć, że pragnę z tobą spędzić resztę życia. Proszę, wyjdziesz za mnie?- całkowicie oszołomiona rzuciłam się mu na szyję i zaczęłam całować.
T.I.: Oczywiście, że tak!- krzyknęłam, a chłopak objął mnie i mocno do siebie przytulił.
Przepraszam, ale coś szwankuje i dla tego tak dziwnie piszę :/ Mimo wszystko można się doczytać xD
OdpowiedzUsuńAwwwwwwww *.* Oczywiscie jak zwykle genialny Obi ;p... Kochaaaaaaaam :*
OdpowiedzUsuń