Troszkę dłuższy nie? xD
-I jak się
czujesz?- pytałem się przyjaciela, choć on i tak nie udzielał mi odpowiedzi.
Byłem pewien, ze to przez ostatnio zaistniałą sytuację. Mimo to, że każdego dnia przepraszałem go miliony
razy, on nie zwracał na to uwagi. Wiem, że teraz nie będzie tak kolorowo.
Jestem świadomy tego, że Harry może przestać mnie traktować jak dawniej.
-Porozmawiasz w końcu ze mną?- byłem już wykończony. Ciągłe prośby o rozmowę. Ciągłe starania, które i tak szły na nic. Miałem dość nieustającego błagania, by zamienił ze mną choć jedno słowo. Wydawało mi się, że Harry się nie przejmował moimi uczuciami, że dla niego nie jest ważne to co czuję.
-O czym mielibyśmy rozmawiać?- zapytała się mnie, a ja po raz pierwszy od pięciu dni usłyszałem jego głos. Brzmiał on inaczej. Był bardziej zachrypnięty i głębszy niż zazwyczaj.
-Jak to o czym?- byłem w szoku. Harry wydawał się być kimś zupełnie innym. Zawsze wydawał się rozumieć co czuję. I nie musiałem mu mówić tego jaki on jest cudowny, po prostu on to wiedział. Tym razem wydawał się być szorstki i chłodny. Nie okazywał najmniejszych słabości. Był nieugięty względem mnie.
-Harry…- zacząłem i podszedłem do chłopaka. Złapałem go za policzek, a on odtrącił moją dłoń.- wiem, że Cię zraniłem. Poświęcałem Ci za mało czasu. Całą swoją uwagę poświęcałem Rose, wiem, ale ona potrzebuje mojej pomocy. To jest moja praca. Może czasami jest niewygodnie, ale się staram i zawsze jestem na szczycie. Każdą wolną chwilę chciałbym spędzić z Tobą. Pamiętaj, że jesteś moim całym światem. Dzięki Tobie jestem lepszym człowiekiem. Sprawiasz, że się uśmiecham. Śnisz mi się w nocy, a ja się budzę z uśmiechem na twarzy. Wystarczy, że poczuję twój zapach, a już moje serce bije o wiele szybciej. Twoja obecność sprawia, że zaczynam czuć się swobodnie. Jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nie chcę Cię stracić.- chłopak patrzał na mnie już zupełnie inaczej. Tak jakby zapomniał o tym co się stało. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Ja i Harry. Nie ważne jak to wyglądało ze strony osób trzecich. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
Haz podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie za ramiona i lekko stanął na palcach. Wpatrywał się w moje oczy i uśmiechał się promieniście. Dokładnie czułem jego oddech. Jego zapach, który mnie stale otaczał. Jego obecność, która była mi niezbędna do normalnego funkcjonowania. Gdy zbliżył się do mnie jeszcze na kilka centymetrów, czułem jak moje serce przyspiesza. Mój oddech stał się ciężki i płytki. W pewnym momencie Loczek zlikwidował całkowicie przestrzeń, która nas dzieliła. Po raz drugi poczułem jego słodkie, delikatne, gładkie i pełne namiętności usta na swoich. Tak bardzo mi ich brakowało. Tego uczucia, które mówi, że jesteś szczęśliwy, ale szczęście Ci nie wystarcza. Ucisk w podbrzuszu nie dawał mi spokoju. W moim brzuchu wirowało. A w głowie krążyły różne, sprośne myśli.
-Kocham Cię.- po raz pierwszy usłyszałem te słowa z ust Harrego. Nigdy nie zapomnę tego momentu jak jego błyszczące, zielone oczy wpatrywały się we mnie i mówiły ‘kocham Cię’. Jego wyraz twarzy był taki niewinny. Ta chwila była zdecydowanie najlepszą jaką kiedykolwiek miałem. To zdarzenie na zawsze zagości w moim sercu.
Podarowałem Hazzie jeszcze jeden pocałunek i wyprowadziłem ze szpitala. Szliśmy chwilę, aż do Harrego zadzwonił telefon.
-Halo?- patrzyłem jak chłopak rozmawia przez telefon i zacząłem się martwić. Jego głos zdawał się być zaniepokojony. Delikatnie podtrzymywałem go na ramieniu aby nie upadł. Dopiero wyszedł ze szpitala, nie powinien się przemęczać.
Rozmowa się zakończyła, a wzrok Harrego utkwił na moich butach.
-Co się stało?- byłem ciekaw kto dzwonił, a sądząc po minie Loczka można było wywnioskować, że coś się stało.
- Mam do Ciebie prośbę. Mógłbym u Ciebie przenocować przez tydzień? Mama wyjechała na delegację, a mówi, że nie powinienem być teraz sam.- automatycznie kąciki moich ust się podniosły. To było najlepsze wyjście w tym momencie. Aby naprawić relacje pomiędzy mną i Harrym postanowiłem spędzać z nim jak najwięcej czasu.
-Oczywiście, że tak.- odpowiedziałem, a Harry się szeroko uśmiechnął. Miał on taki piękny uśmiech. Właśnie tego mi brakowało. Jego uśmiechu, wzroku, głosu. Po prostu jego.
Udaliśmy się do mojego domu. Powoli Haz dawał sobie radę. Nie potrzebował już mojej podpory. Wystarczyły mu tylko dwie kule.
-Porozmawiasz w końcu ze mną?- byłem już wykończony. Ciągłe prośby o rozmowę. Ciągłe starania, które i tak szły na nic. Miałem dość nieustającego błagania, by zamienił ze mną choć jedno słowo. Wydawało mi się, że Harry się nie przejmował moimi uczuciami, że dla niego nie jest ważne to co czuję.
-O czym mielibyśmy rozmawiać?- zapytała się mnie, a ja po raz pierwszy od pięciu dni usłyszałem jego głos. Brzmiał on inaczej. Był bardziej zachrypnięty i głębszy niż zazwyczaj.
-Jak to o czym?- byłem w szoku. Harry wydawał się być kimś zupełnie innym. Zawsze wydawał się rozumieć co czuję. I nie musiałem mu mówić tego jaki on jest cudowny, po prostu on to wiedział. Tym razem wydawał się być szorstki i chłodny. Nie okazywał najmniejszych słabości. Był nieugięty względem mnie.
-Harry…- zacząłem i podszedłem do chłopaka. Złapałem go za policzek, a on odtrącił moją dłoń.- wiem, że Cię zraniłem. Poświęcałem Ci za mało czasu. Całą swoją uwagę poświęcałem Rose, wiem, ale ona potrzebuje mojej pomocy. To jest moja praca. Może czasami jest niewygodnie, ale się staram i zawsze jestem na szczycie. Każdą wolną chwilę chciałbym spędzić z Tobą. Pamiętaj, że jesteś moim całym światem. Dzięki Tobie jestem lepszym człowiekiem. Sprawiasz, że się uśmiecham. Śnisz mi się w nocy, a ja się budzę z uśmiechem na twarzy. Wystarczy, że poczuję twój zapach, a już moje serce bije o wiele szybciej. Twoja obecność sprawia, że zaczynam czuć się swobodnie. Jesteś dla mnie kimś naprawdę ważnym. Nie chcę Cię stracić.- chłopak patrzał na mnie już zupełnie inaczej. Tak jakby zapomniał o tym co się stało. Teraz liczyła się tylko ta chwila. Ja i Harry. Nie ważne jak to wyglądało ze strony osób trzecich. Nie obchodziło mnie zdanie innych.
Haz podszedł do mnie bliżej. Złapał mnie za ramiona i lekko stanął na palcach. Wpatrywał się w moje oczy i uśmiechał się promieniście. Dokładnie czułem jego oddech. Jego zapach, który mnie stale otaczał. Jego obecność, która była mi niezbędna do normalnego funkcjonowania. Gdy zbliżył się do mnie jeszcze na kilka centymetrów, czułem jak moje serce przyspiesza. Mój oddech stał się ciężki i płytki. W pewnym momencie Loczek zlikwidował całkowicie przestrzeń, która nas dzieliła. Po raz drugi poczułem jego słodkie, delikatne, gładkie i pełne namiętności usta na swoich. Tak bardzo mi ich brakowało. Tego uczucia, które mówi, że jesteś szczęśliwy, ale szczęście Ci nie wystarcza. Ucisk w podbrzuszu nie dawał mi spokoju. W moim brzuchu wirowało. A w głowie krążyły różne, sprośne myśli.
-Kocham Cię.- po raz pierwszy usłyszałem te słowa z ust Harrego. Nigdy nie zapomnę tego momentu jak jego błyszczące, zielone oczy wpatrywały się we mnie i mówiły ‘kocham Cię’. Jego wyraz twarzy był taki niewinny. Ta chwila była zdecydowanie najlepszą jaką kiedykolwiek miałem. To zdarzenie na zawsze zagości w moim sercu.
Podarowałem Hazzie jeszcze jeden pocałunek i wyprowadziłem ze szpitala. Szliśmy chwilę, aż do Harrego zadzwonił telefon.
-Halo?- patrzyłem jak chłopak rozmawia przez telefon i zacząłem się martwić. Jego głos zdawał się być zaniepokojony. Delikatnie podtrzymywałem go na ramieniu aby nie upadł. Dopiero wyszedł ze szpitala, nie powinien się przemęczać.
Rozmowa się zakończyła, a wzrok Harrego utkwił na moich butach.
-Co się stało?- byłem ciekaw kto dzwonił, a sądząc po minie Loczka można było wywnioskować, że coś się stało.
- Mam do Ciebie prośbę. Mógłbym u Ciebie przenocować przez tydzień? Mama wyjechała na delegację, a mówi, że nie powinienem być teraz sam.- automatycznie kąciki moich ust się podniosły. To było najlepsze wyjście w tym momencie. Aby naprawić relacje pomiędzy mną i Harrym postanowiłem spędzać z nim jak najwięcej czasu.
-Oczywiście, że tak.- odpowiedziałem, a Harry się szeroko uśmiechnął. Miał on taki piękny uśmiech. Właśnie tego mi brakowało. Jego uśmiechu, wzroku, głosu. Po prostu jego.
Udaliśmy się do mojego domu. Powoli Haz dawał sobie radę. Nie potrzebował już mojej podpory. Wystarczyły mu tylko dwie kule.
-Jak się
czujesz?- mimo tego, że chłopak wydawał się być zdrowszy, nadal się o niego
martwiłem. W końcu wypadek samochodowy to nie to samo co przeziębienie.
Zależało mi na nim i nie chciałem, aby znowu coś mu się stało.
-Już lepiej, dziękuję.- ta wiadomość podniosła mnie na duchu. Cieszyłem się widząc, że z pewnością mój najlepszy przyjaciel czuje się już lepiej.
-Już lepiej, dziękuję.- ta wiadomość podniosła mnie na duchu. Cieszyłem się widząc, że z pewnością mój najlepszy przyjaciel czuje się już lepiej.
Wpatrywałem się w mojego
przyjaciela. Leżał on na moim torsie. Czułem bicie jego serca. Na twarz Hazzy
spadły jego loki. Odgarnąłem je i pogłaskałem go po policzku. Loczek ciężko
oddychał, ale się uśmiechał. Jego zimny oddech ochładzał moją rozgrzaną szyję.
Było mi tak przyjemnie. Faktycznie Harry sprawiał, że jest mi lepiej. Nikt
nigdy mnie nie traktował w sposób jaki on to robi. Za każdym razem, gdy byłem w
jego towarzystwie, przypominał mi się Mark. Może nie byliśmy kimś specjalnym
dla siebie, ale zawsze darzyliśmy się specjalnymi uczuciami.
Film, który oglądałem już się
kończył. Mój trans filmowy przerwał gwałtowny ruch. Harry szeroko otwarł oczy i
usiadł.
-Co się stało?- zapytałem. Byłem nieco zszokowany zachowaniem przyjaciela. Rozejrzał się po pokoju i spojrzał w końcu na mnie.
-Śniło mi się coś strasznego.- odpowiedział ciężko oddychając. Miał rozszerzone źrenice i bladą twarz.
-Co takiego?- przytuliłem go do siebie. Był cały roztrzęsiony.
-Nie ważne, już wszystko dobrze.- powiedział i się we mnie wtulił. Siedziałem tak głaszcząc go po plecach. Właśnie takie momenty lubiłem. Spokojne i ciepłe. Obecność Harrego była najważniejsza, bo te momenty nie miały by sensu.
-Co się stało?- zapytałem. Byłem nieco zszokowany zachowaniem przyjaciela. Rozejrzał się po pokoju i spojrzał w końcu na mnie.
-Śniło mi się coś strasznego.- odpowiedział ciężko oddychając. Miał rozszerzone źrenice i bladą twarz.
-Co takiego?- przytuliłem go do siebie. Był cały roztrzęsiony.
-Nie ważne, już wszystko dobrze.- powiedział i się we mnie wtulił. Siedziałem tak głaszcząc go po plecach. Właśnie takie momenty lubiłem. Spokojne i ciepłe. Obecność Harrego była najważniejsza, bo te momenty nie miały by sensu.
-Chce mi się
pić. Masz herbatę?- uśmiechnąłem się i pokiwałem głową. Złapałem chłopaka za
rękę i pociągnąłem do kuchni. On usiadł przy stole, a ja wstawiłem wodę na
herbatę. Dopiero w kuchni spojrzałem na zegarek. Było już po drugiej w nocy.
Przy Loczku czas szybko leciał. Nie spostrzegłem nawet kiedy minęła dwudziesta
trzecia.
Stałem przy kuchence, kiedy
przyjaciel się we mnie wtulił.
-Loueh…- wyszeptał mi do ucha, na skutek czego zadrżałem. Odwróciłem głowę w stronę Hazzy i się uśmiechnąłem.
-Wiesz jaki jesteś ciepły?- powiedział, a ja zachichotałem pod nosem. Nie wiedziałem do czego to przyrównać. Uznałem, że to był komplement.
-Dlatego, że jesteś kolo mnie.- puściłem mu oczko, a Harry się zaczerwienił.
-Loueh…- wyszeptał mi do ucha, na skutek czego zadrżałem. Odwróciłem głowę w stronę Hazzy i się uśmiechnąłem.
-Wiesz jaki jesteś ciepły?- powiedział, a ja zachichotałem pod nosem. Nie wiedziałem do czego to przyrównać. Uznałem, że to był komplement.
-Dlatego, że jesteś kolo mnie.- puściłem mu oczko, a Harry się zaczerwienił.
-Proszę przełącz.- powiedział Haz błagalnym głosem. Widziałem, że jego oczy
zaczęły się świecić.
-Dlaczego?- byłem nieco zdziwiony zachowaniem Harrego. Przecież zawsze oglądał ze mną filmy nie zważając na rodzaj.
-Bo nie lubię tego filmu.- powiedział i osunął się ode mnie.
-Nie przesadzaj.- powiedziałem i objąłem mężczyznę ręką. Schował on twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułem jego ciepły oddech na swojej skórze. Przyjemny dreszcz przebiegał mi wzdłuż ciała. Na rękach pojawiała się gęsia skórka. Przycisnąłem go mocniej do swojego torsu chcąc poczuć mocniej jego dotyk. Byle czuć jego obecność blisko mnie.
-Dlaczego?- byłem nieco zdziwiony zachowaniem Harrego. Przecież zawsze oglądał ze mną filmy nie zważając na rodzaj.
-Bo nie lubię tego filmu.- powiedział i osunął się ode mnie.
-Nie przesadzaj.- powiedziałem i objąłem mężczyznę ręką. Schował on twarz w zagłębieniu mojej szyi. Czułem jego ciepły oddech na swojej skórze. Przyjemny dreszcz przebiegał mi wzdłuż ciała. Na rękach pojawiała się gęsia skórka. Przycisnąłem go mocniej do swojego torsu chcąc poczuć mocniej jego dotyk. Byle czuć jego obecność blisko mnie.
Nono. Zapowiada sie ciekawie :D czekam na next ;**
OdpowiedzUsuń