Z Rose rozmawialiśmy dłuższy czas o
tym jak jej było z jej byłym chłopakiem. Opowiadała mi jak świetnie się razem
bawili. Mówiła jaki on był wyrozumiały i kochany. Jej słowa płynęły jak rzeka,
nie zatrzymywała się. Mówiła co jej w duszy zagrało. Wszystko o czym pomyślała
przedstawiła mi w postaci tego prostego opowiadania. Jej zajmującą przemowę przerwał
mi telefon.
-Przepraszam, musze odebrać.- wstałem z fotela i wyszedłem z gabinetu.
-Halo?- odezwałem się do słuchawki.
-Dzień dobry Lou.- odezwał się głos po drugiej stronie.
-To ty Haz.- zapytałem nieco zdenerwowany.
-Tak ja, a kto inny miałby do Ciebie dzwonić?- wyglądało na to, że chłopak był czymś rozbawiony. Cały czas chichotał.
-Harry, ja pracuję nie mogę rozmawiać.- powiedziałem zasmucony. Tak bardzo chciałem usłyszeć jego ciepły głos. Wsłuchiwać się w jego brzmienie, Lae niestety byłem już dorosły i właśnie pracowałem.
-No dobrze, rozumiem. Trzeba było powiedzieć, że nie
chcesz ze mną rozmawiać.- to były ostatnie słowa jakie usłyszałem. Ostatnie
dźwięki dobiegające mnie telefonu to sygnał rozłączonej rozmowy. Skarciłem się
w myślach. Nie chciałem, żeby tak to wyszło. Pewnie Harry teraz się na mnie
obrazi.-Przepraszam, musze odebrać.- wstałem z fotela i wyszedłem z gabinetu.
-Halo?- odezwałem się do słuchawki.
-Dzień dobry Lou.- odezwał się głos po drugiej stronie.
-To ty Haz.- zapytałem nieco zdenerwowany.
-Tak ja, a kto inny miałby do Ciebie dzwonić?- wyglądało na to, że chłopak był czymś rozbawiony. Cały czas chichotał.
-Harry, ja pracuję nie mogę rozmawiać.- powiedziałem zasmucony. Tak bardzo chciałem usłyszeć jego ciepły głos. Wsłuchiwać się w jego brzmienie, Lae niestety byłem już dorosły i właśnie pracowałem.
Nie mogąc tak odbiegać od swojej pracy wróciłem do klientki. Przeprosiłem ją i poprosiłem o kontynuację rozmowy. Rozmawialiśmy tak przez dwie godziny. Czas nam się nieco dłużył, ale trzeba było jej pomóc. Teraz Rose była najważniejsza. Musiałem ją wyciągnąć z tej depresji. Sądziłem, że jak zobaczy we mnie przyjaciela będzie dobrze. Otworzy się bardziej przede mną i będziemy mogli o wszystkim porozmawiać.
Nasze spotkania trwały przez tydzień. Na razie zawsze przez dwie godziny. Kiedy nadeszła niedziela, mogłem wreszcie odpocząć. Wyspałem się i zapomniałem o całym swoim świecie. I właśnie w tym był problem. Bo moim całym światem był Harry, o którym zapomniałem jak ostatni egoista. Szybko wybrałem jego numer telefonu i starałem się do niego zadzwonić. Dzwoniłem raz, później drugi i trzeci, ale mój przyjaciel nie odbierał. W końcu postanowiłem się do niego wybrać. Postawiłem włosy na żel i szybko wyszedłem z domu. Szybkim krokiem ruszyłem w stronę zamieszkania Hazzy. Jakieś dwieście metrów od jego domu zadzwoniłem po raz ostatni. Ku mojemu zdziwieniu chłopak odebrał.
-Czego chcesz?- zapytał oschle, a mi na sam jego głos zrzedła mina.
-Chcę porozmawiać.- powiedziałem, a Harry się rozłączył. Chwilę później doszedłem do budynku w którym mieszkał mój przyjaciel. Zapukałem do środka, ale nikt nie otwierał. Nie odpuszczałem i cały czas waliłem w drzwi i wołałem, żeby ktoś mnie wpuści, ale nikt nie odpowiadał. Zdeterminowany zadzwoniłem do Niall’a.
-Hej, widziałeś Harrego?- zapytałem zdenerwowany do słuchawki telefonu.
-Cześć Louis. Tak widziałem. Siedzi u mnie i się wypłakuję. Chcesz coś może jeszcze wiedzieć?- blondyn zapytał się mnie sarkastycznie. Było mi strasznie głupio i przykro, że Harry przez mnie płakał. Nie mogłem uwierzyć, ze doprowadziłem go do takiego stanu.
-Zaraz u Ciebie będę.- powiedziałem, a chłopak się rozłączył. Teraz najważniejsze było to by znaleźć się jak najszybciej przy Harrym. Ruszyłem w stronę mieszkania blondyna. Starałem się iść jak najszybciej. Nie zwracałem uwagi na trącanych przechodniów. Myślałem tylko o Loczku.
Dochodziłem do budynku, w którym mieszkał Niall. Zauważyłem wysokiego chłopaka, w kręconych włosach, wybiegającego z pomieszczenia.
-Harry?!- krzyknąłem mając nadzieję, że młody mężczyzna się zatrzyma. On tylko odwrócił głowę i przyspieszył kroku. Zdążyłem spostrzec jego twarz. To był Harry. Miał całe czerwone oczy i mizerny wyraz twarzy.
-Zaczekaj!- krzyczałem, ale nie zwracał on na mnie uwagi. Zacząłem biec w jego stronę. Chłopak widząc to również zaczął biec. Wybiegł na ulicę i nie zauważył nadjeżdżającego samochodu.
-Harry!!- wołałem, ale on się nie ruszał. Przestraszony podbiegłem do niego mając nadzieję, że się ocknie, ale on leżał tam bez ruchu. Kilka metrów dalej zatrzymał się kierowca samochodu.
-Niech pan dzwoni na pogotowie!- rozkazałem, a mężczyzna zrobił to co mówiłem. Płakałem i przytulałem chłopaka do swojej piersi. Chwilę później przyjechała karetka. Wybiegli z niej mężczyźni w czerwonych kombinezonach. Położyli Harrego na nosze i zabrali do pojazdu.
-Proszę poczekać, mogę jechać z wami?- zapytałem roztrzęsiony.
-A kim pan jest dla poszkodowanego?- zapytał się mnie mężczyzna mierząc mnie wzrokiem. Nie byłem pewny co odpowiedzieć, ale śmiało się odezwałem.
-Jestem jego chłopakiem.- powiedziałem dumny, mając nadzieję, że mężczyzna mnie ze sobą zabierze. On wskazał ręką, że mam wchodzić.
Siedziałem w poczekalni wypłakując się w katanę. Boże, dlaczego poświęcałem mu tak mało czasu? Moje rozmyślenia przerwał blondyn, który podbiegł do mnie jak oparzony.
-Co się stało?- pytał nie mogąc się uspokoić. Widziałem przerażenie w jego oczach. Nie byłem wstanie nic z siebie wykrztusić.
-Harry miał wypadek.- wykrztusiłem zasłaniając twarz dłońmi.
-To wszystko moja wina.- ciągnąłem swoją wypowiedź płacząc jak małe dziecko. Byłem taki przerażony, a co jak coś mu się stało.
Po krótkim czasie podszedł do mnie lekarz i oznajmił, że mogę go zobaczyć. Nie myśląc długo weszłam do sali zostawiając Niall’a samego w poczekalni. Moim oczom ukazał się Harry leżący na łóżku operacyjnym podłączony to wielu kroplówek. Leżał tam bez ruchu tylko wpatrywał się we mnie przymkniętymi oczami.
-Boże, Harry!- powiedziałem podbiegając do niego i łapiąc jego zimną dłoń.
-Przepraszam, to wszystko moja wina. To przeze mnie miałeś wypadek. Tak wiem, jestem idiotą. Poświęcałem ci za mało uwagi. Tak bardzo Cię przepraszam Haz.- powiedziałem to i rozpłakałem się jak małe dziecko.
Schyliłem głowę, a łzy spadły na dłoń przyjaciela. Harry delikatnie poruszył dłonią. Podniosłem automatycznie głowę i spojrzałem mu w oczy. Chłopak delikatnie się uśmiechnął, ale w końcu przestał bo to był dla niego za duży wysiłek.
-Potrzebujesz czegoś?- zapytałem, a chłopak chwycił moją dłoń i przyłożył ją sobie do serca. Zupełnie jak tego wieczoru, w moim domu gdy się upił. Byłem jednocześnie szczęśliwy i wściekły, ale tą wściekłość kierowałem w zupełności na samego siebie.
Imagin o Niallu, plissssss... Jest juz o Hazzie, Lou i...?? Nie wazne ja chce Nialla *.*, skoro juz bylo 2 moich mezow to chce 3!! *.* A tak wgl to rodzial genialny!! Bd cala sobote sprawdzac czy wstawilas 9 bo koooocham tego bloooojga !! ;*** <3<3<3
OdpowiedzUsuńO Niallu? Hmm.. coś mam OBI xD Dziękuję :) Cieszę się, że komuś się podoba ^^
OdpowiedzUsuń