Tylko on był jedyną nadzieją. Jak
każdego wieczoru uciekałam. Uciekałam przed życiem. Przed rodziną. Przed
wszystkim. Liam Payne to chłopak, który był moją opoką. Ja bez niego nie mogłam
przetrwać. Był dla mnie wszystkim. Każda nadzieja wiązała się z nim. Tym razem
też tak było.
Niby wieczór jak każdy, a jednak jeden z najgorszych. Jak zwykle pokłóciłam się z mamą. Ona traktowała nie jak śmiecia, zresztą w moich oczach była zwykłą szmatą. Nie szanowała swojej jedynej córki. Jednak dzisiaj doszło do rękoczynu. Obiecałam sobie, że od niej ucieknę. Zrobiłam to co zamierzałam. Cała mokra wybiegłam z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Biegłam ile miała sił w nogach. Dwie ulice dalej zauważyłam moją oazę spokoju. Dom mojego ukochanego i zresztą jedynego przyjaciela.
Trzęsąc się zapukałam do wielkich drzwi. Szybko się one otworzyły. Stał w nich Liam. Spojrzał na mnie i się przeraził. Zresztą nie dziwię mu się miałam przekrwione oko i siniaki na rękach. Objął mnie ręką i wprowadził do środka. Szybko zaprowadził do ciepłego salonu i przyniósł ręcznik.
Liam: Znowu?- zapytał z wielkim przejęciem. Co ja mu miałam odpowiedzieć. Tylko i wyłącznie powiedziałam prawdę.
T.I.: Tak, znów mnie uderzyła. Nie wiem co mam robić. Próbowałam schować jej alkohol, ale ona to zauważyła.- zaczęłam mówić, a po moich policzkach spłynęły łzy. Liam przytulił mnie i delikatnie objął. Wtuliłam się w jego ciepły tors. Głaskał mnie po plecach i próbował uspokoić. Po chwili zasnęłam na jego klatce piersiowej .Ale po chwili się obudziłam. Chłopak niósł mnie po schodach. Trzymał mnie na rękach. Nieprzytomna spojrzałam na niego, a on się delikatnie uśmiechnął.
Po raz kolejny otwarłam oczy, ale w tedy byłam już w suchym ubraniu i leżałam przykryta po szyję kocem. Obróciłam się ostrożnie w drugą stronę i poczułam ogromny ból uciskający moją klatkę piersiową. Koło mnie leżał Liam. Jeszcze nie spał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
T.I.: Dlaczego nie śpisz?- zapytałam zachrypniętym głosem. On tylko się uśmiechnął i kazał zasnąć. Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w mojego najlepszego przyjaciela. Objął mnie on ramieniem i tak zasnęłam.
Rano obudziłam się wtulona w Liam’a.
On nadal na mnie patrzył i się uśmiechał. Spojrzałam w górę i zabolała mnie
głowa. Ostre światło słoneczne dobiegające z za okna raziło moje oczy. Niby wieczór jak każdy, a jednak jeden z najgorszych. Jak zwykle pokłóciłam się z mamą. Ona traktowała nie jak śmiecia, zresztą w moich oczach była zwykłą szmatą. Nie szanowała swojej jedynej córki. Jednak dzisiaj doszło do rękoczynu. Obiecałam sobie, że od niej ucieknę. Zrobiłam to co zamierzałam. Cała mokra wybiegłam z domu zatrzaskując za sobą drzwi. Biegłam ile miała sił w nogach. Dwie ulice dalej zauważyłam moją oazę spokoju. Dom mojego ukochanego i zresztą jedynego przyjaciela.
Trzęsąc się zapukałam do wielkich drzwi. Szybko się one otworzyły. Stał w nich Liam. Spojrzał na mnie i się przeraził. Zresztą nie dziwię mu się miałam przekrwione oko i siniaki na rękach. Objął mnie ręką i wprowadził do środka. Szybko zaprowadził do ciepłego salonu i przyniósł ręcznik.
Liam: Znowu?- zapytał z wielkim przejęciem. Co ja mu miałam odpowiedzieć. Tylko i wyłącznie powiedziałam prawdę.
T.I.: Tak, znów mnie uderzyła. Nie wiem co mam robić. Próbowałam schować jej alkohol, ale ona to zauważyła.- zaczęłam mówić, a po moich policzkach spłynęły łzy. Liam przytulił mnie i delikatnie objął. Wtuliłam się w jego ciepły tors. Głaskał mnie po plecach i próbował uspokoić. Po chwili zasnęłam na jego klatce piersiowej .Ale po chwili się obudziłam. Chłopak niósł mnie po schodach. Trzymał mnie na rękach. Nieprzytomna spojrzałam na niego, a on się delikatnie uśmiechnął.
Po raz kolejny otwarłam oczy, ale w tedy byłam już w suchym ubraniu i leżałam przykryta po szyję kocem. Obróciłam się ostrożnie w drugą stronę i poczułam ogromny ból uciskający moją klatkę piersiową. Koło mnie leżał Liam. Jeszcze nie spał i wpatrywał się we mnie jak w obrazek.
T.I.: Dlaczego nie śpisz?- zapytałam zachrypniętym głosem. On tylko się uśmiechnął i kazał zasnąć. Odwzajemniłam uśmiech i wtuliłam się w mojego najlepszego przyjaciela. Objął mnie on ramieniem i tak zasnęłam.
T.I.: Spałeś chociaż trochę?- zapytałam starając się uśmiechnąć.
Liam: Spałem, ale obudziłem się nad ranem. Wiesz, że mówisz przez sen?- zapytał się mnie z podstępnym uśmieszkiem na twarzy.
T.I.: Naprawdę, a co takiego mówiłam?- zapytałam jeszcze bardziej wtulając się w talię Liam’a.
Liam: Mówiłaś coś o twoim bohaterze, że jest twoim najlepszym przyjacielem i, że jest strasznie przystojny.- zaśmiałam się, ale po chwili przestałam przez ten okropny ból paraliżujący moje ciało.
Liam: No już połóż się jeszcze. Musisz odpocząć. Nie przemęczaj się.- powiedział odgarniając mi włosy. Przymknęłam oczy pod wpływem jego dotyku. Położyłam głowę na jego dłoni i rozkoszowałam się chwilą.
Liam był dla mnie zawsze taki ciepły i otwarty. Pomagał mi gdy go potrzebowałam. Teraz też mnie nie zawiódł. Leżeliśmy tak dłuższą chwilę. Liam cały czas gładził dłonią moje plecy. Podniosłam się ostrożnie i pocałowałam go w policzek.
T.I.: Dziękuję Liaś. Na ciebie zawszę mogę liczyć.- chłopak się uśmiechnął i posadził mnie sobie na kolanach. Położyłam głowę w zagłębieniu jego szyi. Było mi tak wygodnie. Tak wspaniale się czułam. Wszystko tylko po to bym mogła być z nim, właśnie w tej chwili. Można było się domyślić, że nie byliśmy dla siebie tylko przyjaciółmi. Nie okazywaliśmy sobie gestów, które mogły by nas wydać, ale byłam przekonana, że od dawna nie byłam już tylko przyjaciółką.
Podniosłam się i spojrzałam mu w oczy. Siedziałam na nim okrakiem. Złapałam jego twarz w obie dłonie. Zmniejszyłam nieco odległość miedzy nami. Teraz stykaliśmy się nosami. Przestrzeń między nami była minimalna. W pewnym momencie Liam przycisnął mnie lekko do siebie. Zetknęliśmy się wargami. Można by to nazwać pocałunkiem chociaż nikt z nas nie kontynuował. Jednak się myliłam. Liam złapał mnie w talii i zaczął muskać moje usta. Robił to z wielką ostrożnością. Oddałam mu się w pełni bojąc się konsekwencji. Poczułam jego włosy pomiędzy palcami. Delikatnie mnie uniósł i położył na materacu. Teraz on leżał oparty na łokciach nade mną. Patrzałam się na niego jak zaczarowana. Nie miałam nic przeciwko dalszym działaniom. Spojrzałam mu głęboko w oczy i ponownie złapałam jego twarz.
T.I.: Kocham cię.- wyznałam ledwie słyszalnie, jednak na tyle głośno aby to on usłyszał. Spojrzał na mnie i wyglądał jak by właśnie spełniły się je go sny.
Jeszcze raz podarował mi namiętny pocałunek po czym dodał.
Liam: Ja też cię kocham. Nawet nie wiesz jak długo czekałem by ci to wyznać.- moje oczy się zaświeciły, a po policzkach spłynęły mi łzy. Byłam taka szczęśliwa. Pomimo tego, że mam beznadziejne życie Liam był światełkiem w tym tunelu. To prawda był moim bohaterem.
T.I.: Dzięki tobie jestem najszczęśliwszą osobą na świecie.- wykrztusiłam, a chłopak otarł moje łzy. Jeszcze raz go przytuliłam i wstałam. Podeszłam do drzwi i oparłam się o ścianę. Uśmiechnęłam się porywczo i wskazałam palcem aby do mnie podszedł. Szybko pobiegłam na dół. Schowałam się w garderobie.
Usłyszałam czyjeś kroki. Wychyliłam głowę, ale nikogo nie widziałam. Nagle poczułam czyjeś ciepłe dłonie na moich biodrach. Liam podszedł mnie od tyłu i zaczął scałowywać poją szyję. Odchyliłam lekko szyję, aby móc się delektować jego dotykiem. Zawsze był taki delikatny, ale od dzisiejszego poranka, gdy wyznał mi to wszystko byłam w stanie oddać mu się w każdej chwili. Odwróciłam się na palcach i spojrzałam w jego uroczę, głęboki oczy. Patrzył się na mnie ciepło. Podarował mi piękny uśmiech i zaczął wkładać ręce pod moją bluzkę. Czekając na dalsze działanie pocałowałam go. Najwidoczniej chłopak chciał przedłużyć pocałunek.
Spędziłam u niego tydzień. Nie chciałam wracać do domu. Po tygodniu Liam mi zaproponował, abym się do niego wprowadziła. Mówił, że nie mogę ryzykować swoim życiem. Przyjęłam propozycję, a ponieważ miałam już dawno ukończony osiemnasty rok życia postanowiłam działać. Odwiedzałam mamę ze specjalistą. Starałam się jej pomóc wyjść z nałogu. Bez Liam’a by mi się nie udało. Był moim największym wsparciem. Podejrzewam, że gdyby mi nie pomógł zakończyła bym swe męki szybką śmiercią, ale teraz widzę, że warto żyć dla osoby na które ci zależy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz