Heeeej !! Przepraszam was, że popszedni rozdział był taki krótki, ale jestem w szkole, a zbyt wiele czasu nie mam :/ Dlatego, teraz też napiszę kolejny!!
PS: + to nie piszę sama, jest ze mną jedna z najlepszych przyjaciółek Klaudia ^^
Także, jeszcze raz przepraszam i zapraszam do komentowania.
-Gdzie Harry?!- wykrzyknąłem stanowczo ożywiony.
-Spokojnie Louis. Harry jest w szpitalu pod opieką najlepszych lekarzy. Wszystko będzie dobrze. Tylko się nie przejmój.- blondyn mówił spokojnym tonem, ale w jego głosie mogłem wyczuć niepokój. Barwa jego głosu momentalnie się zmieniła, gdy wyszedłem z kuchni i pobiegłem do pokoju. Szybko ubrałem koszulę i jeansy, i pobiegłem po samochód.
-Jadę do Harrego! Jedziesz ze mną, alebo zostajesz!- krzyknąłem do Irlandczyka.
-Poczekaj na mnie, już idę.- odparł i wybiegł z kuchni.
Wsiadłem do samochodu i odpaliłem silnik. Dosłownie parę sekund później w drzwiach pojazdu pojawił się niebieskooki.
Parę minut później byłem już pod drzwiami szpitala. Roztrzęsionymi dłońmi zamknąłem samochód i ruszyłem do recepcji.
-Dzień dobry. Mogę wiedzieć gdzie leży Harry Styles?- zapytałem nieco przerażony sytuacją.
-Kim pan dla niego jest?- zapytała wysoka kobieta, o blond włosach. Nawet na mnie nie spojrzała.
Poczułem wielką gulę w gardle. Nie wiedziałem co odpowiedzieć. Byłem zupełnie bezradny.
Poczułem na swym prawym ramieniu czyjąś dłoń i lekko obruciłem głowę. Spostrzegłem Niall'a który podarował mi najbardziej promienny uśmiech jaki kiedykolwiek widziałem.
-Chłopakiem. Harry i ja jesteśmy razem.- wyszeptałem ledwo słyszalnie, lecz na tyle, by przeszywający wzrok recepcjonalistki utknął na moich ustach.
-Sala numer 219, na lewo od korytarza.- odpowiedziała beznamiętnie.
Nie zwracając uwagi na jej dalsze uwagi ruszyłem przed siebie.
Zatrzymałem się przed salą "219".
Delikatnie nacisnąłem na klamkę i uchyliłem drzwi. Wszedłem do środka, a moim oczom ukazał się przerażający obraz.
Harry leżący na łóżku szpitalnym.
Jego loki były roztargane na wszystkie strony, a twarz nie wyrażałą żadnych emocji.
Podszedłem do jego ciała i usoiadłem na łóżku. O dziwo, Harry nie był podłączony do żadnego z urządzeń.
Pogłaskałem kciukiem wierzch jego skóry. Poczułęm dreszcze przebiegające przez ciało przyjaciela. Uśmiechnąłem się mając nadzieję, że było to spowodowane moją osobą.
-Lou?- usłyszałem słodki, zachrypnięty głos, którego tak bardzo mi brakowało.
-Harry? Jak się czujesz?- zapytałęm powstrzymując łzy napływające do moich oczu.
-Lou, ja umieram..- wyszeptał, a po jego policzku spłynęła łza.
-Haz, nawet tak nie mów. Wszystko będzie dobrze.- złapałem jego zimne dłonie.
-Nic nie będzie dobrze. Louis, ja mam białaczkę.- i właśnie wtedy poczułem potężny cios uderzający prosto w moje pęknięte serce. Czy to możliwe, że chłopak którego kocham może ode mnie odejść. Dzięki niemu wiem, że jestem szczęśliwy. Dzięki niemu wiem, co oznacz prawdziwa miłość. Dzięki niemu, nauczyłęm się kochać. A teraz? Teraz ma to wszystko odejść? To nie możliwe.. Nie pozwolę na to. Jeżeli to nastanie, to odejdę razem z nim. Kocham go, a życie bez tego człowieka nie ma zupełnie sensu.
Jeśli Harry umrze to ja razem z nim :c Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńNie umieraj!! ;C Ja cb kocham!! Nie możesz mi tego zrobić.. ale nie przejmuj się, mam już pomysł na kolejne opowiadanie :D
UsuńDziękuję, że jesteś ze mną <33