Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale miałam za dużo nauki i jeszcze ten apel --,-- przepraszam.. Do tego problemy rodzinne :(( Tak bardzo bym chciała, żeby był ze mną tata, no ale czasu nie cofnę ;//
PS: Ten jest troszkę dłuższy :D
-Już dobrze, Harry. Oddychaj.- uspokajałem roztrzęsionego chłopaka. Wyrywał się. Chciał zakosztować zemsty, która wypełniała jego ciało. Przytuliłem go jeszcze mocniej, starając się zapanować nad rozgrzanym ciałem.
-Nie jest dobrze Lou. Ona posunęła się za daleko. Przyszedłem za tobą to pracy. Widziałem wszystko. Co ty byś zrobił na moim miejscu?- zapytał, a ja złapałem jego dłonie.
-Na pewno bronił bym cię całym sobą. I dziękuję ci za to, ale nie możesz się dla mnie tak narażać.
-Nie mogę, ale to mój obowiązek. Kocham cię, i nie mogę cię stracić.
-Ja ciebie też kocham Haz, ale mnie nie stracisz. Za to ja nie mogę pozwolić, by coś ci się stało. Harry, zrozum, że tu nie chodzi o to, że ja nic do niej nie czuję. Tu chodzi o to, że ja kogoś mam.- tłumaczyłem, mu a chłopak cały czas tępo wpatrywał się w moje czoło.
Naszą rozmowę przerwał dźwięk dzwoniącego, biurowego telefonu. Podszedłem pospiesznie do biurka i odebrałem.
-Halo?- zapytałem nadal będąc pod szokiem z ostatnich chwil.
-Louis? Wszystko w porządku? Wysłałam chłopców. Co się stało?- usłyszałem roztrzęsiony głos Emyli.
-Przepraszam cię za ten nagły obrót zdarzeń. Miałem małe problemy z klientką. Proszę umów ją na spotkanie z panem Fergusonem.
-Przykro mi, ale pan Ferguson jest na urlopie. Jedyne co mogę zrobić to zmniejszyć liczbę spotkań z klientką.- jej głos wyrażał troskę.
-Ach, no dobrze. Dziękuję. Zgłoszę się po nowy grafik, pod koniec dnia.- odpowiedziałem. A miałem taką nadzieję, że choć na chwilę uwolnię się od tej dziewczyny.
-Ja również dziękuję. Do widzenia panie Tomlinson.- a po chwili słyszałem już dźwięk rozłączonego połączenia.
-Co się stało?- zapytał zatroskany Harry. Patrzał na mnie dużymi, świecącymi, zielonymi oczami.
-Chciałem się jej pozbyć, ale nie mogę. Pan Ferguson ma urlop. Nie wiem co mam zrobić.- usiadłem w fotelu i podparłem twarz rękoma.
Poczułem czyjeś rozgrzane usta, muskające moją szyję. Odchyliłem lekko głowę i zamruczałem. To było takie przyjemne. Sam zapach Harrego doprowadzał mnie do zawrotu głowy, a co dopiero dotyk.
Czułem się jak bym odlatywał do krain Morfeusza.
-Ty Harry zawsze wiesz jak poprawić mi humor.- powiedziałem i podarowałem chłopakowi najpiękniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek zrobiłem.
-Oh, Lou. Przecież wiem. Dlatego tu właśnie jestem.- wyszeptał mi do ucha i nadgryzł jego płatek.
-A pamiętasz co zaczyna się za piętnaście minut?- zapytał nadal muskając wargami moją szyję.
Otwarłem delikatnie oczy i zerknąłem na zegar. Było za piętnaście piąta.
"Hmmm..." Pomyślałem. A no tak, zaraz mam umówione spotkanie z Harrym.
-Tak, kochanie. Zaraz się tobą zajmę.- wymruczałem. Loczek oderwał się od mojej szyi i zaczął masować moje plecy opuszkami palców.
Po moim ciele rozchodziły się przyjemne dreszcze. Każdy centymetr mojego ciała drżał pod wpływem jego delikatnego dotyku.
Nagle przestał. Spojrzałem się na niego błagalnym wzrokiem. Tak bardzo lubiłem czuć jego duże dłonie na swojej skórze.
-Nie ma tak dobrze mój kochany.- zachichotał i wyszedł z gabinetu. Jeszcze chwilę tak siedziałem wpatrzony w uchylone drzwi.
Czułem jak chłodny wiaterek przewiewa przez moje ciało. Zmierzwiłem włosy i zajrzałem przez uchylone drzwi. Stał tam Harry niosący z pomocą Emyli kawę. Wyszedłem naprzeciw nim i pomogłem zanieść filiżanki.
-Dziękuję Emyli.- podarowałem jej promienny uśmiech i zniknąłem z chłopakiem u siebie w pokoju.
-Od kiedy to taki spragniony jesteś?- śmiałem się patrząc w czarny napój.
-Od kiedy jesteś taki ciekawski?- odpowiedział pytaniem na pytanie. Patrzał się tak zabawnie podejrzliwie. Jego grymas twarzy był przekomiczny.
-Od kiedy cię poznałem.- odparłem, a na polikach Harrego zagościły rumieńce.
-W takim razie, Harry. Powiedz mi jak się czujesz? Jak idzie ci ze szkołą?- popatrzyłem na niego i usiadłem na fotelu. Poklepałem miejsce obok dając do zrozumienia chłopakowi, aby usiadł obok.
-Wiesz co?- powiedział zajmując miejsce koło mnie- z ludźmi i szkołą jest już lepiej, ale..- i tu przerwał.
-Ale.. proszę dokończ.- uśmiechnąłem się jeszcze raz i wysłuchałem dokładnie jego wypowiedzi.
-Ale moja mama nie ma zbytnio dla mnie czasu. Ciągle wyjeżdża w delegacje, a tygodniami nie ma jej w domu. Ciężko mi bez miłości.- na te słowa mina mi zrzedła.
-Brak ci miłości...- powtórzyłem pod nosem mając nadzieję, że mnie nie usłyszy, a jednak.. usłyszał.
-Brak mi matczynej miłości. Co innego miłość, którą obdarza mnie najwspanialszy chłopak na świecie. Jest taki kochający i czuły. Zawsze potrafi mnie rozbawić i zawsze mnie rozumie. Potrafi mnie wysłuchać i dać dobrą radę. Spędza ze mną dużo czasu, który jest najlepszym jakim przeżyłem. A dokładnie ma 21 lat, i nazywa się Louis. To słodkie imię zawsze tak przyjemnie przechodzi mi przez gardło. Tak przyjemnie łaskocze w krtań. Zawsze gdy pomyślę o jego oczach, czuję dziwny ucisk w podbrzuszu. Można powiedzieć, że czuję motyle. Gdy jestem w pobliżu niego moje serce bije coraz szybciej..- patrzałem się na niego jak zaczarowany. Tak pięknie opisywał swoje uczucia. Uczucia do mnie. Ale nie pozwoliłem mu dokończyć, bo wpiłem się łapczywie w jego usta.
Zacząłem delikatnie muskać jego skórę opuszkami moich palców. Harry delikatnie odsunął się ode mnie i oparł głowę o moje czoło. Wpatrywaliśmy się tak sobie wzajemnie w oczy.
-Kocham cię..- wyszeptałem.
omg, czekam na następny *-*
OdpowiedzUsuńNajpierw ten Imagin xD Ale dziękuję ;**
Usuń