piątek, 10 maja 2013

14 rozdział


Heh, tak się jakoś dziwnie złożyło, że napisałam dzisiaj ten rozdział.. Zważywszy na to, że jutro mam zdać z historii, a w ogóle się nie uczyłam xD Peszek się mówi, ale za to są też i dobre wieści :D
Strona 'Beka...' odpuściła sb mnie ;pp Cieszę się, a najlepsze jest to, że zrobiłam się "sławna" <33







Wchodzę do środka, a tam nie kto inny tylko Rose denerwująca sekretarkę.
-Dzień dobry.- powiedziałem obojętnie udając, że nikogo nie zauważyłem. Złapałem klucze i udałem się na piętro. Szybko otworzyłem drzwi, a kiedy już chciałem je zamknąć ktoś mnie zatrzymał.
-Co robisz?- zapytałem już szalenie zdenerwowany zachowaniem klientki. Nie wiem co ona sobie myślała. Że będąc moją podopieczną, będzie miała zgodę na wszystko. To już wymykało się spod kontroli. Kto wie, jakie inne głupstwo jest wstanie zrobić. 
-Co ja robię? Co ty robisz? Nie odbierasz ode mnie telefonów! Co się z tobą dzieję?!- powoli zaczęła podnosić głos. Tak dziewczyna za dużo sobie pozwala. Wyolbrzymiała niektóre rzeczy.
-Ze mną jest wszystko w porządku. To ty przesadzasz. Takie coś nazywa się prześladowanie. Nie życzę sobie, abyś dzwoniła do mnie kiedy ci się żywnie podoba. O mało co nie zrujnowałaś mi mojego związku, więc proszę o odrobinę opanowanie.- źrenice dziewczyny momentalnie się powiększyły. Patrzyła na mnie spod byka. Zmarszczyła lekko czoło i podeszła bliżej. 
-Rose, cofnij się.- wydusiłem, ale dziewczyna zignorowała mój rozkaz.
-Rose, powiedziałem coś...- nie zdążyłem dokończyć bo Rose zatopiła się w moich ustach. Byłem z lekka oszołomiony. Szybko starałem się odsunąć, ale ona mnie przytrzymała.

Na szczęście udało mi się wyrwać z jej uścisku.
-Panno Rose, co to miało znaczyć?!- zacząłem coraz bardziej podnosić głos, ponieważ dziewczyna posunęła się za daleko. To był już szczyt wszystkiego. Jak ona śmiała posunąć się w tą stronę.
Rose spuściła głowę, ale po chwili energetycznie złapała oba moje nadgarstki.
-Proszę mnie puścić, bo zmienię pani psychologa.
 Dziewczyna patrzała na mnie spod byka. W oczach było widać taką wrogość. Taki żar. Taką nienawiść. Wiedziałem, że pragnie zemsty za to, że nie odwzajemniłem jej pocałunku.
Nagle energicznie mnie odepchnęła. Spojrzałem na nią i przyznaję, że byłem pod wrażeniem. To niewiarygodne! Każda osoba w moim towarzystwie potrafiła zachować zdrowy rozsądek, ale ona? Ona chyba już dawno go straciła. 
-Jak możesz być taki szorstki? Jak możesz być taki zimny?- pytała wymachując rękami w przeróżne strony.

Uspokoiłem ją łapiąc za nadgarstki i kazałem popatrzeć głęboko w oczy.
-Nie kocham cię.- wyszeptałem i jeszcze raz spojrzałem w jej piwne, przekrwione oczy.
-Kłamiesz..- wysyczała oschle.
-Nie kłamie. Mam już kogoś.- powiedziałem w końcu. Byłem zadowolony, że wyznałem to dziewczynie. 

Nagle zaczęła się wyrywać i rzucać w każdą stronę. 
-Uspokój się!- krzyknąłem, a ona zadała mi ostateczny cios, którego się nie spodziewałem. Uderzyła mnie w podbrzusze wywołując u mnie skurcze żołądka. Skuliłem się przy ścianie ciężko oddychając. 
Miałem zamglone oczy. Nic prawie nie widziałem. Jedyne co zdążyłem zauważyć, to chłopaka z burzą loków i dziewczynę, która się z nim awanturowała. Do moich uszu dobiegały krzyki, aż zaczęła się jakaś szarpanina. 
W ostatniej chwili zdążyłem się opamiętać i odzyskać siły. Momentalnie wstałem i zadzwoniłem po ochronę. 
Do gabinetu weszli dwaj ochroniarz i odciągnęli wściekłą dziewczynę. Złapałem Harrego i mocno go przytuliłem.

1 komentarz: