wtorek, 17 września 2013

33 rozdział

Cześć!
Wiem, że rozdział powinien pojawić się wcześniej, ale uwierzcie mi.. tyle mam nauki, że ciężko mi jedno z drugim pogodzić. ; /
Jeszcze raz was przepraszam :( W zamian za to, jutro prawdopodobnie pojawi się rozdział 34 :)
Nie nudzę i zapraszam do czytania i komentowania! x
czytasz = komentujesz 








Siedziałem sam w biurze już od jakichś dwóch godzin czekając na Rose. Tak, to może być dziwne. Spotkanie od tak po prostu? Po tym wszystkim? A może po prostu poudaję, że nic się nie stało? Tak.. to będzie najlepsze wyjście z tej sytuacji.
Przeglądając stare dokumenty, żółty odcień koperty przykuł moją uwagę. Chwyciłem ją i odpakowałem. 
Nigdy wcześniej nie widziałem tutaj tego pakunku. Włożyłem do środka dłoń, a moja skóra spotkała się z przyjemną fakturą. To były zdjęcia.
Wyciągnąłem jedno, ale natychmiast je odrzuciłem i zakryłem sobie twarz dłońmi!
Boże! Na tym zdjęciu był pan Ferguson i.... i Rose. W jednoznacznej sytuacji! Skąd te zdjęcia wzięły się u mnie? Mam ich jeden wielki plik.
Z niechęcią zajrzałem do środka. Było tam około czterdziestu zdjęć nagiej panny Calder i torturującego ją pana Fergusona. 
Szybko schowałem papiery do środka, gdy ktoś zapukał do mnie do gabinetu.
- Proszę wejść! - odezwałem się.
Miałem zamiar brzmieć jak najbardziej poważnie, ale zważywszy na nerwy przepełniające moje ciało nie potrafiłem się na niczym skupić.
Drzwi od mojego gabinetu otworzyły się, a spoza nich wyłoniła się drobna postura Rose.
Szatynka miała na sobie turkusowe, obcisłe spodnie i luźną, zwiewną, białą bluzką.
Jej ramiona pokrywał cienki czarny sweterek. Na stopach miała czarne, skromne balerinki. 
Muszę przyznać, że wyglądała olśniewająco.
- Proszę wejdź, Rose. - powiedziałem cicho wskazując na fotel.
Dziewczyna weszła w głębie mojego gabinetu ze spuszczoną głową.
Czyli wybieramy drugą opcję, będzie ciężko.
- Dzień dobry, panie Tomlinson. - wyszeptała, a mnie coś-zupełnie nie wiem dlaczego- złapało za serce.
- Proszę cię, Rose. Mów mi Louis. Przez tego całego 'pana Tomlinsona' czuję się staro a dobrze wiesz, że tak nie jest. - zachichotałem, co ku mojemu nieszczęściu dziewczyna nie odwzajemniła.
- No dobrze, usiądź. Porozmawiamy. 
Posłusznie szatynka zajęła miejsce na fotelu naprzeciwko mnie.
- Powiedz mi czy widać jakieś postępy w twoim życiu codziennym? Jak napady? Jest lepiej?
Cisza. Zupełne nic. Brak odpowiedzi.
- Rose, czy coś się stało?
Nadal mi nie odpowiada. 
- Nikt nas tu nie słyszy, możesz mi powiedzieć wszystko. Pamiętaj, że jestem tu po to by ci pomóc.

W końcu Rose odważyła się podnieść na mnie wzrok. Jej brązowe oczy były przepełnione smutkiem i bólem. Taki widok na prawdę potrafi poruszyć człowieka. 
Patrzała się tak na mnie a w jej oczach zbierały się łzy. Nic nie mówiąc rozpłakała się. 
Wyciągnąłem opakowanie chusteczek i postawiłem je przed jej osobą.
- Już nie daje rady, Louis. Nie potrafię.
Co??
- Czy to moja wina, Rose? Jeżeli ci to pomoże to mogę poprosić pana Fergusona.. - jednak nie było mi dane tego skończyć.
- Nie! - wykrzyczała przeraźliwie. - Proszę! Każdy tylko nie on. To boli!
- Nie rozumiem. Rose, powiedz mi co się dzieje. - sięgnąłem po jej drobną dłoń, ale odsunęła ją ode mnie. Jednak rękaw jej czarnego sweterka podwinął się na tyle, że mogłem zobaczyć blizny szpecące jej ciało.
Wytrzeszczyłem oczy i wstałem zza biurka podchodząc do niej. Przykucnąłem przed jej osobą, kładąc oby dwie dłonie na jej kolanach.
Wiem ile złego wyrządziła mi i Harry'emu w życiu, ale taki jest mój zawód. Muszę pomagać ludziom niezależnie od tego czy darzę ich jakąś sympatią czy może nie.
- Rose, kochanie, kto ci to zrobił? - zapytałem, a ona zaczęła jeszcze głośniej szlochać.
- Proszę cię, powiedz mi co się dzieje. - szeptałem pocierając jej kolana by ją uspokoić.
- P-pan.. Fer-ferguson.. - wychlipała. Moment, o co chodzi z panem Fergusonem? 
- Tak? - starałem się sprostować jej wypowiedź, lecz z jej oczu poleciało jeszcze więcej łez.
Wstałem s kolan i podszedłem do biurka. Sięgnąłem po telefon łącząc się z sekretarką.
Po dwóch sygnałach odebrała.
- Tak Louis? Wezwać ochronę? -jej głos był przepełniony troską i strachem. Jak się domyślam o moją osobę. Jednak nie rozumiem po co? W końcu to ja jestem mężczyzną. Może i homoseksualistą, ale nadal mężczyzną!
- Nie Emily, proszę cię. Mogłabyś zrobić dwie Yorkshire Tea, myślę, że ja i Rose z chęcią byśmy się czegoś napili.
Kobieta odetchnęła po drugiej stronie rozmowy i powiedziała już bardziej entuzjastycznie. 
- Oczywiście, Louis. Spodziewaj się mnie za pięć minut. - i rozłączyła się.
Podszedłem powoli do Rose, która przyglądała się każdemu mojemu ruchowi.
Usiadłem na wcześniej przystawionym sobie taborecie i chwyciłem jej dłonie. Obejrzałem dokładnie jej nadgarstki, a ona nie przestała mnie obserwować.
- Powiedz mi dlaczego to zrobiłaś? - wyszeptałem, chcąc zachować przyjemną ciszę jaka wokół nas panuje.
Rose pociągnęła nosem i przymknęła szczelnie powieki, zaciskając je tak mocno, że mogłoby się wydawać, że chce zmiażdżyć sobie oczy.
- Powiedział, że jestem głupia. 
- Kto tak powiedział?
- Powiedział, że jestem bezużyteczna.
- Odpowiedz mi. Kto tak mówił? 
- Powiedział, że lubi moje ciało.
Tego już za wiele! Ktoś się nad nią ewidentnie znęca! Ale kto by chciał ją zranić?!
- Rose, powiedz mi co się dzieje, chcę ci pomóc, proszę. Zaufaj mi.
Spojrzała na mnie, a jej gęste włosy przysłaniały częściowo, jej piękną twarz.
- Nie mogę nikomu ufać. On też tak mówił, a teraz na mnie krzyczy. Zostały mi tylko czerwone szlaczki. Tak, czerwone szlaczki mnie lubią. Zawsze mi pomagają, gdy od mnie używa. Zawsze są ze mną. Nie potrzebuje nikogo innego. Tylko moje czerwone szlaczki. - powiedziała już pewniej siebie i zaczęła głaskać rany na jej nadgarstku.
Domyślam się, że jej czerwone szlaczki to rany wywołane pod kątem czegoś ostrego, ale kim jest ten 'on'? Dobrze wiem, że ktoś się znęca nad Rose, a ja się dowiem kto, choćby nie wiem co.

1 komentarz:

  1. Dobrze wiem o czym mówisz. Wczoraj nie miałam siły nawet przeczytać tego rozdziału dlatego prepraszam za brak komentarza. To jest genialne! Nie spodziewałam się że tego po panke Fergusonie.. Jak on mógł coś takiego zrobić? Biedna Rose i mimo tego co zrobiła Larry'emu to jest mi jej szkoda. Widzę że next już niedługo! Kocham i powidzenia w szkole <3

    OdpowiedzUsuń