czwartek, 5 września 2013

31 rozdział

Ten rozdział dedykuję mojej kochanej Roxy! x 

@roxy_bieberr 

(Daje follow back ;d)
Tak bardzo was przepraszam, że wczoraj nie dodałam rozdziłu! Byłam zbyt zmęczona, ciągła nauka.. Ahg.. Niedługo pojawi się link to nowego opowiadania o Justinie, jakie będę pisać! x
Bardzo się cieszę na tak liczne wejścia, więc dziękuję z całego serca! x
Już nie nudzę i zapraszam do czytania i komentowania.









Poruszyłem się w dość niewygodnej pozycji. Leżałem na brzuchu, a coś twardego i sztywnego przyciskało mnie, z jednej strony do rozgrzanej i nagiej klatki piersiowej, a z drugiej strony doc czegoś zupełnie miękkiego. 
Zorientowałem się, że to mój Haz. Właśnie.. mój Haz, tylko mój.
Ponowiłem swój ruch co spowodowało tylko ciaśniejsze przyciśnięcie do jego ciała. Agh!
No dobrze, skoro tak chce się bawić to zagrajmy inaczej.
Delikatnie naparłem na jego klatkę piersiową na co on tylko przeturlał się na plecy, lecz nadal trzymał mnie w objęciach!
Chwyciłem za jego wielkie dłonie odsuwając je od mojego ciała. Z jego gardła wydobył się pomruk niezadowolenia. Zignorowałem to i odłożyłem jego ręce po obu stronach jego ciała. 
Schyliłem się by pocałować jego usta.
Och! One były tak słodkie. Kocham ten smak.
Zjeżdżałem ze swoimi pocałunkami coraz niżej. Po linii jego szczęki, aż to szyi. Zahaczyłem ustami o jego obojczyk przystając tam na moment wdychając te specyficzny zapach.
Mieszanka żelu pod prysznic i jego.
Starając się opanować zjechałem jeszcze niżej. Obsypywałem jego ciało martwymi pocałunkami przepełnionymi tylko miłością i pożądaniem.
Nareszcie, dojechałem do jego wyrzeźbionego brzucha. O Jezu.. Ten abs, jest tak cholernie pociągający.
Zjeżdżając jeszcze niżej zahaczyłem zębami o bokserki chłopaka, które aktualnie były jego jedynym okryciem, i zacząłem je ściągać pomagając sobie dłońmi.
Nagle, ręce chłopaka gwałtownie chwyciły za moje przyciskając je do materaca, tym samym nie pozwalając mi kontynuować i doprowadzając mnie o zawał serca.
-Czy ty chciałeś mnie obudzić robiąc mi dobrze?-zapytał mając nadal zamknięte powieki.
Zaśmiałem się i szybko schowałem twarz w zagłębieniu jego szyi nadal chichocząc.
W zasadzie nie o to mi chodziło, ale niech już sobie myśli, na co mnie stać..
-Bo wiesz, ja mogę zasnąć jeszcze raz albo chociaż poudawać- wyszeptał, a atak niepohamowanego śmiechu uciekł z moich ust.
Pokręciłem przecząco głową, a on ponownie zachichotał. 
-No dobrze. 
Schyliłem głowę przypatrując się swoim palcom. Wiecie co? Teraz wydają się cholernie interesujące!
-Na co masz ochotę?-zapytałem. Chciałbym mu zrobić jakieś śniadanie po tym co wczoraj się stało. 
-No cóż.. Może by tak kolejny wspólny prysznic?
Podniosłem gwałtownie, na co chłopak zmarszczył brwi. 
O kurwa! To zabrzmiało tak dwuznacznie. 'Na co masz ochotę...' O Boże, Louis co się z tobą dzieje?!
Lekko stuknąłem jego klatkę piersiową palcem.
-Nie idioto, chodziło mi o śniadanie. Co masz ochotę na śniadanie?
-Ow, szkoda..
Zrobił smutną minkę i wydął dolną wargę. Jeżeli kiedykolwiek powiem, ze to nie wygląda słodko, zabijcie mnie. 
-Ahg, wiesz co? Idź wziąć prysznic, a ja zrobię nam śniadanie.
-Na pewno nie chcesz dołączyć do mnie?- zapytał głosem przepełnionym słodkością. 
Spojrzał na mnie spod swoich długich i gęstych rzęs, po czym zamrugał teatralnie.
-Nie dzisiaj, kochanie-zachichotałem wstając z łóżka.

 Śniadanie zjedliśmy w ciszy. Nie wiem o co tym razem poszło. Czułem się troszkę niezręcznie. Ale przecież nie będę na niego napierał. Nie chcę by czuł się przytłoczony.. i tak ma już dość problemów.
-O czym myślisz?-zapytał w końcu na co podniosłem głowę. Starałem się nie wyglądać na zmieszanego, ale raczej mi to nie wyszło.
-W zasadzie o wszystkim.
-To znaczy?
I co ja mam teraz powiedzieć? 'A wiesz kochanie, myślę czy aby wczorajsza noc nie wyła dla ciebie zbyt przytłaczająca i czy nie masz mnie dość'? No błagam..
-O tobie, o mnie.. o nas.
-Wow.
-Co?
No teraz to byłem totalnie zmieszany. To coś złego, że myślę o naszym związku?
-Zabrzmiałeś jak te wszystkie baby co chcą zakończyć nieudane związki bo mężczyźni mają swoje upodobania-zachichotał.
Ja mu również zawtórowałem.
-Ale my tacy nie jesteśmy prawda?-nadal chichotałem jak totalny idiota, który oglądał te wszystkie kreskówki o cierpiących zwierzętach pod kowadłami. Scenarzyści muszą być wyjątkowymi sadystami jeżeli myślą, że taki kojot który kilka razy umiera jest zabawny, to się bardzo grubo mylą.
-Oczywiście, że nie Lou. Ja nie kocham cię na pokaz. Kocham cię takim jakim jesteś.
Zastanawiałem się jak zareagować, ale po chwili namysłu zapytałem.
-Dlaczego mnie kochasz?
Najwidoczniej zbiłem chłopaka z tropu. Harry wpatrywał się chwilę w moje oczy, ale następnie spuścił głowę zaczerwieniony.
Teraz dopiero wiedziałem, że uczucie, którym mnie darzy jest szczere. Nie można kogoś kochać za coś. To nie jest miłość, tylko wdzięczność. Nie można kogoś kochać za włosy, lub za oczy, kocha się kogoś bo te ktoś jest dla ciebie.
-Wiedziałem-wyszeptałem i bez ani chwili namysły wpiłem się w usta chłopaka.
Chwilowo zamroczony chłopak momentalnie oddał pocałunek pełen pasji.
Muskaliśmy się naszymi ustami zapominając o całym bożym świecie.
-Kocham cię-wyszeptał pomiędzy pocałunkami.
-Wyjedź ze mną, Haz.
Zaproponowałem a oczy chłopaka otwarły się. Patrzał na mnie przez chwilę a następnie wydukał.
-Ale dokąd?
-Do Paryża.

3 komentarze:

  1. Ahh Paryż! Miasto miłości! Cieszę się że rozdział już jest. Cholernie interesujące palce hmm ciekawe co można nimi zrobić.. Haha jestem dziwna i zboczona xD Poszesz wspaniale i nie denerwuj się terminami bo i tak szybko wstawiasz. Cudowny rozdział! I komentarze może są słodkie ale i tak nie przebiją rozdziałów! <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Moja wyobraźnia się uaktywnia a ty żadnej kontynuacji? Jak cię znajdę to cię zjem, za szarpanie moimi uczuciami xd JA CHCĘ JAKĄŚ KONKRETNĄ SCENĘ, jasne?! xd A tak na serio, to jest takie jagjkagajgajag, czekam na nn! ily x @xXxLouehxXx

    OdpowiedzUsuń