czwartek, 6 lutego 2014

36 rozdział

O Boże, czuję się jak totalny zboczeniec xD
Chciałabym nadmienić, że rozdział 37, również będzie posiadał zabarwienie o wątku erotycznym .. :D
Tak wiem, jestem potworem. ALE, sami tego chcieliście..
Cóż mam nadzieję, że urazy w waszej głowie, po przeczytaniu tego, wrócą z czasem do normy.
Zapraszam do czytania, i komentowania. Chcę znać waszą opinię.
A co to Bullshit xx, jasne, specjalnie dla ciebie napiszę ten shot na walentynki ;)x
Dziękuję za poprzednie komentarze. Po nich robi mi się tak strasznie ciepło :') ♥


Uwaga!
Rozdział zawiera treści przeznaczone dla osób dorosłych.
Ale nie słuchajcie mnie, bo i tak wiem, że to przeczytacie xd  



Dotknij mnie, Lou.
To zdanie powtarzało się w mojej głowie, niczym modlitwa. 
Dosłownie czułem, jak moje serce zatrzymało się w miejscu. To właśnie teraz.
Właśnie teraz dojdzie do spełnienia moich najskrytszych marzeń. Wiele razy doszło pomiędzy mną i Harrym to jakiegokolwiek kontaktu intymnego. I z tych wszystkich razów, pamiętam tylko wszechogarniającą mnie rozkosz i błogość przy zetknięciu się naszych ciał. Ale teraz ma być inaczej. 
Skóra przy skórę.
Ciało przy ciele.
Rozgrzane uczucie pomieszane z dzikim pragnieniem pożądania.
Wciąż patrząc mu prosto w oczy, podniosłem się nieco i przysiadłem na klęczkach. Byłem teraz wyższy o głowę. 
Nie zrywając kontaktu wzrokowego zacząłem się powoli pochylać w jego stronę. Zawtórował mi, ale tak jakby się czegoś obawiał. Bałem się, że nie jest co do tego przekonany. A co jak się wycofa?
Albo jak go zaboli i mnie znienawidzi?

- Lou - jego aksamitny głos wyrwał mnie z przemyśleń. Zwróciłem na niego uwagę starając się rozgryźć nad czym myśli. - Jeżeli nie chcesz to nie musimy..
- Chcę! - przerwałem mu, prawdopodobnie nieco za głośno i gwałtownie, bo chłopak tylko uśmiechnął się przeciągle i zaśmiał pod nosem.
- To o co chodzi?
- Po prostu... Boję się, że zrobię ci krzywdę i ode mnie odejdziesz. Nie chcę, żebyś mnie nienawidził, Haz.
- Kocham cię, Louis. Nie mógł bym cię nienawidzić. 
- Też cię kocham, Harry - sam się zdziwiłem, że mój głos jest tak spokojny. W środku wrzałem ze zdenerwowania i podniecenia.
Mogłem sobie wyobrazić jego umięśnione ciało wijące się pode mną i jęki wypełniające pokój. 

Nie zdążyłem nawet mrugnąć, kiedy chwycił mnie za ramiona i położył na łóżko usadawiając się nade mną. Nachylił się do tego stopnia, że czułem jego gorący i roztrzęsiony oddech na własnych ustach.
Przejechał nosem po policzku, aż do żuchwy ucha i delikatnie skubnął jego płatek. Mimowolnie jęknąłem czując się wyjątkowo pobudzony.
- Więc na co czekasz, kochanie. Pragnę cię i wiem, że ty też mnie pragniesz. Inaczej nie wahałbyś się, leżąc tu teraz i oczekując negatywnych reakcji z mojej strony.
Pocałował mnie tuż pod uchem, a ja nie mogąc się powstrzymać złapałem go za biodra uderzając nimi o moje. Oboje wydaliśmy z siebie przyduszone jęki. 
- Dalej, Lou. Chcę cię poczuć, kochanie - szepnął wplątując palce w moje włosy i szarpnął za ich końcówki, tym samym przygotowując sobie więcej miejsca, dla swych pożądliwych ust.
Skoro tego chce... Dostanie mnie całego.
Przejechałem dłońmi od jego bioder, po tors, aż do ramion. Temperatura panująca w pokoju była niczym w porównaniu do płonącego pożądania rozprowadzanego w naszych ciałach.
Dzięki jego pocałunkom mogłem poczuć się jak jeden z kochanków w obrazie Gustava Klimta. Żadna z postacie nie dominuje, tylko jest pogrążona w przyjemności i uczuciu wynikającemu ze zwykłego dotyku.
Jednak Harry i ja nie jesteśmy zwyczajną parą. Czasami mam wrażenie, że miłość homoseksualna jest o wiele silniejsza od heteroseksualnej. Może moje przemyślenia są omylne, jednak my siebie rozumiemy, a kochankowie z Pocałunku nie mają w tym najmniejszego powodzenia. 
Drżącymi dłońmi chwyciłem za gumkę bokserek i wsunąłem je pod spód materiału czując jedwabistą skórę chłopaka.
Skóra przy skórze. Przypomina mi się, na co mimowolnie się uśmiecham.
Jednak Harry nie zwraca na to najmniejszej uwagi i nadal całuje mnie, jakby nie było jutra. 
Jego miękkie wargi ocierają się o moje tworząc coś na podobieństwo ochronnej tarczy, dopuszczającej do nas tylko namiętność.
Tak, namiętność i pasję.
Ścisnąłem delikatnie jego pośladki, a chłopak zachichotał mi prosto w usta.
- Ktoś się niecierpliwi.
Wykorzystując jego chwilę nieuwagi, przerzuciłem nas brutalnie, bym to teraz ja dominował nad jego ciałem.
- A dziwisz mi się, kochanie? - zapytałem schylając się, by mieś przed twarzą bieliznę chłopaka.
Spojrzałem mu w oczy, szukając jakiegokolwiek zwątpienia. 
- Jestem twój - mówił ledwie szepcząc.
Uśmiech wkradł się mimowolnie na moje usta.
- Tylko mój.
I z tymi słowami, zerwałem z niego bokserki by przed twarzą mieć moją ulubioną część ciała, należącą - jak to przed chwilą zaznaczyłem, tyko do mnie.
Złapałem u podstawy jego członka, a on wydał z siebie przeciągły syk.
Jego ciało wygięło się w łuk, a oczy  zacisnęły się mocno, tworząc zmarszczki w kącikach oczu. 
- Proszę cię, Lou - wysapał pomiędzy głębokimi oddechami.
- O co mnie prosisz, Haz. Sprostuj bo cię nie rozumiem.
Jak ja kocham się z nim droczyć. 
Nie czekając na jego odpowiedź, pochłonąłem jego członka. Słysząc coraz to głośniejsze dźwięki wydobywające się z jego napuchniętych ust, sam miałem ochotę jęknąć. 
Zassałem mocno jego główkę, ponawiając ten ruch, raz po raz, coraz mocniej. 
To mój własny lód o smaku Harry'ego Styles'a. Jest jak stal owinięta aksamitem. Twarda, ale tak idealnie delikatna. 
Chłopak wplątał patce w moje włosy, dociskając do swojego ciała. Czułem, że jest blisko, a przecież nie na tym mieliśmy zakończyć dzisiejszą noc. 
Wyjąłem go szybko ze swych ust, zaszczycając ostatnim muśnięciem słonawy czubek. 
- Lou - dyszał ciężko. - To nie sprawiedliwe.
Nie mogłem powstrzymać śmiechu. 
- Kochanie, przysięgam ci, że jeszcze z tobą nie skończyłem.
Jego oczy wydawały się pociemnieć. Można by rzec, że były wypełnione obietnicą. Jak gdyby składał mi przysięgę wiecznego uczucia i nieodstępnego pożądania.
- Lou - wyszeptał, gdy moje wargi ledwo stykały się z jego. Widziałem jak starał się ignorować moje rozchylone usta. Jednak jego wzrok go zdradzał. 
Błądził pomiędzy moim spojrzeniem, a gotowymi ustami, które błagały o jakikolwiek kontakt z jego osobą.
- Kochaj mnie, Louis.
Moje serce przyspieszyło minimalnie. Jestem pewien, że tej nocy nie zapomnę do końca życia. 
Prosił mnie, abym go kochał. Niezależnie od tego, czy chodziło o pociąg fizyczny, czy też emocje, mam nadzieję, że jestem w stanie pokazać mu co czuję. 
Chwyciłem jego dłonie, kładąc na swoich biodrach. Czując jego dotyk, nie mogłem powstrzymać przyjemnego dreszczu przechodzącego wzdłuż mojego ciała, oraz fali gorąca, która zawładnęła mną całym i jestem niemal pewien, że udzieliła się ona również Harry'emu.
Powoli zsunął ze mnie bokserki i był wstanie zobacz dowód mojej miłości. Był wstanie zobaczyć jak bardzo go pragnę. 
Pomogłem mu zdjąć z siebie bieliznę skopując ją na podłogę przy łóżku.
- Potrzebuję cię, Louis.
Patrząc w jego oczy mogłem dostrzec jedynie zgodę... i miłość.
Przygotowywał mnie masując raz po raz całą długość mojego penisa. Przymknąłem oczy w czystej rozkoszy i marzyłem by ta chwila trwała wiecznie.
Jednak niedługo potem, zauważyłem niezadowolenie na twarzy chłopaka. Jaki niecierpliwy...
Sięgnąłem do szafki nocnej, by wyciągnąć foliową paczuszkę. Podałem ją Harry'emu, który rozerwał ją zębami i nałożył na mojego członka. 
Och, proszę. To takie... niegrzeczne. 
- Proszę cię, Lou. Nie karz mi więcej czekać. 
- Odwróć się, skarbie - wyszeptałem.
- Nie, chcę cie widzieć - odparł w pełnym przekonaniu. 
Nie czekając już dłużej, ustawiłem się pomiędzy jego nogami. Jestem tak niewiarygodnie podniecony.
- Przepraszam, Haz - i z tymi słowami, wykonałem szybki ruch biodrami.
Ciszę i mieszankę naszych ciężkich oddechów, przedarł głośny krzyk Harry'ego. 
To go boli, to jest złe. Nie chcę mu robić krzywdy.
Przytuliłem go do siebie, chowając twarz w zagłębieniu jego szyi. Obydwaj zastygliśmy w miejscu.
Składałem drobne i mokre pocałunki na jego ramieniu, mając choć drobną nadzieję, że ulży to jego bólu.
- Proszę - zajęczał.
Pokręciłem przecząco głową. Tak bardzo chciałem, żeby jego i mój pierwszy raz był idealny. 
- Proszę - powtórzył, tylko zdecydowanie głośniej.
Z bólem w oczach, wykonałem pojedynczy ruch biodrami, a chłopak zajęczał głośno. 
Czułem jak jego wszystkie mięśnie zaciskają się i rozluźniają, przynosząc mi tym ogromną przyjemność. 
- Jeszcze, Lou - jęczał.
Jego głos był przepełniony erotyzmem. Zacząłem się stopniowo poruszać, przynosząc nam obojgu ulgę.
- Och, Harry - wychrypiałem nieskładnie. 
Nigdy nie czułem tak silnego przyciąganie do jego ciała jak w tej chwili. Może i nasze ruchy były z dawkowane, ale na razie boję się zacząć czegoś innego.
- Proszę cię, nie przestawaj.
- Obiecuję, nie przestanę.

4 komentarze:

  1. idealny! asdfghjkfddd,chce nastepny! kiedy planujesz dodać?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Awhh ♥ Jak miło ! :)
      A co do rozdziału; jutro ;))x

      Usuń
  2. świetny rozdział, a scena pomiędzy lou i harrym idealnie opisana *.* czekam z niecierpliwością na kontynuację i cieszę się że zdecydowałaś sie kontynuować bloga ;>

    OdpowiedzUsuń
  3. kocham twoje pisanie! jest naprawdę niesamowite! asdfghjkl, a ten rozdział jest wspaniały! już nie mogę się doczekać kolejnego! mam nadzieję, że Rose nic nie namiesza...

    dziękuję za tego shota z góry! jesteś kochana!

    jeśli masz czas wpadnij do mnie - http://harryandlouislovestory.blogspot.com/ :)

    @xXxLouehxXx

    OdpowiedzUsuń